poniedziałek, 28 października 2013

Co myśleć o lekturach?

I czy w ogóle o nich myśleć? Może właśnie lepiej nie myśleć, żeby potrafić później prezeczytać książkę z zachwytem, żeby nie wcisną sobie klucza do głowy?

Ja niektórych lektur nie czytałam, wiem że moi uczniowie też nie czytają. I wiem którzy to. Ci którzy mają zawsze piątki, którzy cytują bryki i nie mają żadnych przemyśleń. System jest taki, że te osoby, które przeczytały, które myślały w trakcie lektury i po będą miały pod górkę. Nie u mnie, ja doceniam, ale na maturze, w testach itd. A właśnie te osoby, które są otwarte, czytające uważnie i refleksyjnie powinny zostać docenione i powinny zdawać maturę z najwyższymi notami. 

Kolejne pokolenia, studencie spod klucza są już inne. Teraz się to trochę zmienia, ale przez kilka lat stykałam się z takim uporem i zamknięciem, że powoli traciłam nadzieję.

Czy się coś zmieni, czy ktoś się pofatyguje jeszcze by zadbać o edukację? Nie wiem, wiem natomiast, że ja sama będę robić co mogę.